Tak, wiem, znów zaczynam nowe opko, ale teraz to koniec więcej już nic nie zacznę i będę uzupełniac pozostałe, słowo!
Codzienne życie w obozie państw Osi: wstajesz o nieludzkiej porze, Niemcy pomaga ci się ubrać, biegasz super mega dużo kółek w około nieludzko dużego boiska, prosisz Niemcy o zawiązanie butów, wreszcie po tej katordze jest śniadanie... choć to słowo na „ś" to za dużo powiedziane, potem Niemcy znów robi jakieś absurdalne ćwiczenia, w których musisz brać udział, w końcu jest obiad... dobrze, że twoi podwładni robią ci pastę, bo nie wiem czy być wyrobił, kolejne ćwiczenia, kolacja, prysznic i wreszcie idziesz spać.
„Nie mam pojęcia jak ty możesz to wytrzymać" pomyślał. Nie rozumiał jak ten głupek Feliciano może żyć takim trybem życia. To był absurd. A najbardziej wkurwiał go Niemcy.
„Ja nie mogę, co ty w nim widzisz?" To było jakieś chore... Nie rozumiał.
- Germania[1]! Germania! – zawołał Feliciano.
- O co chodzi szeregowy Vargas? – spytał Aryjczyk. Feliciano spojrzał na niego z ukrytym politowaniem. Nigdy nie zrozumie, dlaczego nawet po służbie Niemcy się do niego tak zwracał.
- Kiedy będziemy u Giappone[2]? – spytał. Płynęli do najstarszego państwa już od 2 tygodni. Włochom się już od jakiegoś czasu nudziło.
- Pytasz się o to już 3 raz od ostatniej godziny – zganił go młodszy Belishmidt – jak już mówiłem, będziemy za kilka godzin.
Włochy westchnął rozczarowany. Podszedł do stalowej barierki i spojrzał na piękne błękitne, ale już nudne, fale Oceanu Indyjskiego. Spojrzał na horyzont i dojrzał w oddali pierwszą z wysepek Japonii. Podekscytowany złapał się stalowej linki, przyczepionej do komina parowego i stanął na śliskiej barierce.
- Giappone! – krzyknął z uśmiechem. Chciał jak najszybciej zobaczyć przyjaciela. Nagle statkiem wstrząsało coś. Feliciano zachwiał się na barierce. Woda z najbliższej fali chlusnęła mu w oczy, a chłopak puścił się linki spadając do wody.
- ITALIEN[3]! – usłyszał za sobą krzyk Niemiec. Spadając widział pochylonego Aryjczyka z jedną ręką wyciągniętą w jego stronę i przerażonym wyrazem twarzy.
„Dlaczego... tak patrzysz... Germania?..". Włoch miał w głowie kompletną pustkę. Spadał, aż w końcu dotknął lodowatych fal. Oczy powiększyły mu się, ale po chwili zamknął je. Nie wiedział co się wokoło niego dzieje.
- Feliciano... – głos dobiegał znikąd – Feliciano! – mocniejszy. Chyba ktoś na niego krzyczał. Miał zadziwiająco spokojny, ale też znajomy głos – Feliciano, fanculo[4] jak nie wstaniesz to ci nogi z dupy powyrywam i przerobię na pastę! – krzyknął głos.
Vargas jakby na usłyszenie magicznego słowa, choć po części magiczne to ono było, wyprostował się i spojrzał na swojego rozmówcę. Zdziwił się. Nad nim stał on sam. No, nie do końca, widział kilka drobnych różnic. Chłopak przed nim miał ciemniejszą karnację, różowe oczy, które pod światłem błyskały na fioletowo bądź czerwono, oraz brak uśmiechu.
- Ciao, jaka pasta? – przywitał się. Nim się zorientował „drugi on" złapał go za włosy i przysunął do swojej twarzy.
- Żartujesz sobie ze mnie? – spytał – To, że... uch, jestem do ciebie podobny nie znaczy, że możesz sobie pozwalać na takie zachowanie. A teraz jeszcze raz – mówiąc to szarpnął go i rzucił na podłogę... o ile to można było nazwać podłogom. Feliciano zauważył, że są w czymś na kształt... nicości? Było tu czarno i zimno, a dodatkowo nie można było zobaczyć gdzie są ściany i podłoga.
- Mi dispiace[5]! – krzyknął płaczliwie i przetarł oczy.
- Nie maż się, cagna[6] – warkną, a Vargas jak na zawołanie przestał.
- Mi dispiace – szepnął. Przez chwile próbował się uspokoić. Po dłuższym czasie odważył się odezwać – Jeśli mogę się spytać... kim jesteś?
- Potrzebne ci to do szczęścia? – spytał „drugi on"
- Non[7]... ma[8] nie rozumiem. Widzę się pierwszy raz, a ty...
- Jakie, puttana[9], pierwszy? – syknął i dźgnął go końcówką buta w policzek.
- Ma... ja na prawdę... – znów zaczął płakać.
- Eh, jesteś wkurwiający. W każdym razie zaraz się obudzisz – powiedział.
- Jak to? – spytał zdziwiony
- Tak to, kretynie. Zamknij oczy – rozkazał sucho.
- Ale... po co? – spytał nieśmiało Włoch.
- Zamknij oczy – rozkazał już mocniej akcentując akcentując pierwsze słowo.
Feliciano jak w wojsku wykonał polecenie. A potem była już tylko pustka.
- Italien! – usłyszał głos Niemca.
„Mio dio[10], człowieku, przestać drzeć mordę" – pomyślał. „Nie masz co innego do roboty?". Otworzył oczy i spojrzał na aryjczyka. Za mężczyzną stał Kiku. Znajdowali się w jego pokoju w rezydencji Hondy.
- Italien, dobrze, że nic ci nie jest – powiedział Beilshmidt i dotknął policzka Vargasa.
Oczy Niemiec i Japonii otworzyły się szeroko gdy Włochy strzepnął dłoń z policzka.
- Germania, fanculo, przecież nie utonąłem – warknął i przeczesał palcami jeszcze mokre włosy, odgarniając buntujące się kosmyki z czoła. Pozostałe państwa ze zdziwieniem zauważyły, że oczy chłopaka mają kolor różu. Skóra także wydawała się ciemniejsza, choć Włoch nadal był blady.
- Co ci się stało Feliciano?– spytał zdziwiony Honda
- Urusai[11] – syknął po japońsku by dobitnie pokazać rozmówcy co myśli o jego zmartwieniu. Włoch przeciągnął się i wstał.
- Grazie[12] za opiekę, a teraz se już idźcie, bo psujecie mi O2 – powiedział z twarzą wypraną od emocji i podszedł do półki z książkami. Znalazł tam tomik włoskiej poezji weneckiego kardynała Pietrego Bembo[13]. Gdy się odwrócił pozostałe Państwa Osi nadal tkwiły w tym samym miejscu i nadal wpatrywały się w niego zdziwione.
- Czy wy mnie w ogóle słuchacie? – spytał. Gdy nie dostał odpowiedzi poczuł jak żyłka na czole zaczyna mi niebezpiecznie pulsować – Won – syknął.
Podziałało. Po chwili Japonia i Niemcy ulotnili się z pokoju.
1 – Germania wło. Niemcy
2 – Giappone wło. Japonia
3 – Italien niem. Włochy
4 – fanculo wło. ja pierdole
5 – Mi dispiace wło. przepraszam
6 – cagna wło. kurwa (prostytutka)
7 – non wło. nie
8 – ma wło. ale
9 – puttana wło. kurwa
10 – mio dio wło. mój boże
11 – Urusai jap. zamknij się
12 – Grazie wło. dziękuję
13 - tak, naprawdę taki ktoś istniał. Więcej u cioci Wikipedii
Witam. Przyszłam tu z daleka, by zwiedzić twojego bloga.
OdpowiedzUsuńCo dziwniejsze, odnalazłam go dawno temu w poszukiwaniu jakiegokolwiek... zresztą, jest to teraz nieistotne. Dopiero po jakimś czasie, kiedy na fanfiction.net przeczytałam twoje opowiadania, uświadomiłam sobie, że naprawdę dobrze piszesz.
Przyznaję się szczerze, że twój blog wylądował jedynie w zakładkach gdzieś w odmętach mojego telefonu, jednak odkopałam go i zauważyłam, że są tu te same opowiadania, co i na wspomnianej już wcześniej stronie.
Bardzo podobają mi się twoje dzieła i sposób w jaki kreujesz postaci. Twój styl jest naprawdę dobry, mimo paru zakradających się błędów; spójrzmy prawdzie w oczy- któż ich nie robi?
Pokochałam Integrację w Polsce i bardzo chętnie przeczytałabym dalszą część tegoż opowiadania. Naprawdę bardzo mi na tym zależy i byłabym wdzięczna za kontynuację.
Jeżeli miałabyś coś takiego w planach, poprosiłabym cię o informację na ten temat w postaci wiadomości na gadu-gadu (43206333)
Życzę ci miłej nocy i przyjemnego tworzenia opowiadań, które z ogromną chęcią przeczytam.
Pozdrawiam cię serdecznie.
6 lat...
OdpowiedzUsuńJejku, to opowiadanie jest super. Wątpię, że to przeczytasz :(