wtorek, 23 kwietnia 2013

Właśnie tego w tobię nienawidzę... - Rozdział III

15 grudnia 1799 - Gdzieś pod Moskwą
Ivan wyjechał zobaczyć swoje ziemie na terenach dawnego królestwa Polskiego. Kilka dni temu zaczął padać pierwszy w tym roku śnieg.
Natasza spojrzała za okno. Tu, w domu Rosji, okna jej pokoju jak na złość wychodziły na zachód. Płatki śniegu wirowały tak, że wydawało się, że tańczą. Jeden z nich przylepił się do okna i zaczął się powoli rozmywać.
 - Nati~ - usłyszała ponownie głos ze snu.
 - Zostaw mnie - szepnęła.
 - Nati~
 - Minęły już 4 lata.
 - Nati~
Dlaczego wydawało jej się, że płatki śniegu tworzą obraz jego twarzy?
Czemu mnie prześladujesz? Znajdź sobie kogoś innego... Z Taurysem spędziłeś dużo czasu, z Igą, Josefem... Czemu ja?
Wiatr za oknem jakby się uspokoił. Dziewczyna spojrzała przez szybę. Tu, w Rosji, zimą wiatr rzadko kiedy ucichał. Chmury się rozstąpiły ukazując błękitne niebo i słońce. Złote promienie odbijały się od śniegu tworząc coś na kształt świetlistego puchu.
Dlaczego... tak nagle...
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły jakby o wszystkim i o niczym.
 - Dlaczego czuję się tak jakbym miała na dzieję? Nie jestem Oleńką. Ona może wierzyć, ale ja nie. Jeśli mój brat go zabił to mogę być tego pewna w 100%.
 - Więc dlaczego ci się wydaje, że on ciągle żyje? - spytał jakiś głos. Spojrzała za siebie. Za nią stał Litwa.
 - Czego chcesz, Laurinatis? - warknęła na Litwina.
 - Pogadać - odparł. W obecnej chwili przypominał jej tego Litwę, którego znała i widział podczas bitew. Ten, który nie spoufala się z drugą stroną.
 - A niby o czym?
 - Jakbyś nie wiedział. Wiesz, wiem, że mnie nie lubisz, choć bez wzajemności z mojej strony, ale teraz nie czas na osobiste uwagi. Jeśli chcesz wiedzieć to sam byłem trochę zszokowany jego śmiercią. On nie jest z tych co po prostu umierają.
 - I tylko po to ty jesteś? Żeby mówić takie rzeczy? - warknęła. Dlaczego mówi jej o jego śmierci? Dlaczego?
 - Bo tak jak Oleńka wierzę w to, że on żyje. Tak samo uważają Łotwa i Estonia i wielu innych. Także Ivan. Jesteś jedyną która myśli, że zniknął.
 - Oleńka mówiła, że nie wierzysz.
 - Lepiej nie gadać o takich rzeczach gdy w domu jest Ivan, a tego dnia był, wiesz, ściany mają uszy - to powiedziawszy wyszedł.
Laurinatis spojrzał na telegraf*, którym przychodziły tu wiadomości ze świata. Był jakby cudem, który pozwalał im komunikować się z cywilizacją.
Spojrzał na układ kropek i kresek na kartce.
***---***---***---
*--**-**-**-**-**--*-*-**---***-**--**-*--*---*-***----*
*-**---**-**----***-*--*--*-*-**--*-*---*-**---***-**-*-
-****--**-*-***--***-*-*-**-*--*-**-*--**--****-***-*-*-
***-*-
Cholera przeklął w myślach czytając wiadomość. To zdecydowanie nie wróżyło dobrze dla Rosji, a teraz będzie na tym tracić także jego naród. To nie będzie takie proste jak się na początku wydawało.
(O czym jest wiadomość? Dowiecie się niedługo :D, a jak jesteście mądrzy to sami się kapniecie)

15 grudnia 1799 - Francja
Francis wziął do ręki kieliszek wypełniony wybornym winem z jednej z jego prywatnych winnic. Siedział na jednym z miękkich fotelów. Spojrzał w stronę okna. Stał tam jego gość. Owa osoba wpatrywała się w Paryż, który wydawał się stąd i o tej porze roku takim szary i nic nie wartym zlepkiem ulic i budynków. Taa... Rewolucja, jasne.
 - I jak ci tu - spytał Francis i upił kolejny łyk.
 - Nie jestem tu po to by pławić się w luksusach i nieróbstwie.
 - Ale monsieur, czasami trzeba trochę odpocząć.
 - Najwyraźniej nie rozumiesz, że moje problemy są na tyle poważne, że nie mogę sobie na to pozwolić.
 - Nudny jesteś - stwierdził - Zupełnie jak Kirkland.
Postać parsknęła śmiechem.
 - Nie widziałeś mnie chyba jeszcze w akcji. Poważnym, nudnym i sztywnym jestem wtedy kiedy trzeba. A ty jesteś zbyt pewny siebie. Nie jesteś wszechmocny.
 - Ale będę - odparł pewnie siebie Francis.
 - Oj mylisz się, tak jak ja się myliłem. Powoli spadniesz i nawet tego nie zauważysz. Znając twoją naturę będziesz się nad wszystkimi... no nazwijmy to znęcaniem, ale wiesz, pismo święte mówi: "Nie gnęb tych co są niżej od ciebie, bo możesz ich spotkać gdy będziesz spadać**"
 - Znasz się na piśmie? - spytał Bonnefoy.
 - Owszem, nie jest takie trudne jak się wydaje po grubości.
 - Z daleka nie wyglądasz na takiego jakim cię teraz widzę. Bardziej na niepoprawnego optymistę.
 - To mylne wrażenie - odparł.
 - Powiedź mi, czego szukasz na wschodzie. Mógłbyś przemycić trochę ludu przez granice Rodericha i zbudować coś od nowa tutaj na zachodzie. Tu jest lepiej, cieplej. Więc powiedz mi, czego szukasz na mroźnym wschodzie?
 - Żyłem tam odkąd pamiętam. Tu jest naprawdę pięknie jednak te widoki... dla mnie nie umywają się "do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem***"
 - Mi się wydaje, że to nie o to chodzi, prawda Feliksie?

*jest to co prawda błąd, ale na potrzeby opowiadania. Telegraf został wynaleziony w 1833, więc ponad 30 lat później
**Fragment książki "Młot na czarownice" Jacka Piekary. Jako, że Piekara to Piekara nie jestem pewna, czy cytowany przeze mnie fragment jest na pewno z Biblii.
***Fragment Inwokacji z "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Osobiście, mogę się pochwalić, że znam ją na pamięć :D Jednak Feliks nie mógł jej znać, bo epopeja powstała trochę po telegrafie. Zrozumcie, dla fanficka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skoro już czytasz to skomentuj.
Nie stracicie przez to zbyt dużo czasu, a kilka twoich miłych słów poprawi humor po ciężkim dniu w szkole, przyprawi twarz o uśmiech i może nawet doda weny w deszczowy dzień.
Weryfikacja też jest wyłączona, więc nie musisz się trudzić z cyferkami i literkami.